Do pewnego hodowcy, pana Marcina, zgłosił się przedstawiciel handlowy jednej z największych polskich firm PGE z propozycją, ażeby podpisał z nimi umowę. Pan Marcin poinformował nieznajomego, że ma już podpisaną umowę z innym dostawcą.

Agent uspokoił jednak pana Marcina, że przeanalizuje z nim umowę, żeby sprawdzić, czy może ją spokojnie i bezboleśnie wypowiedzieć.

Po analizie agent stwierdził, że nie ma przeszkód, żeby tę umowę wypowiedzieć i przejść do PGE. Uspokoił go dodatkowo mówiąc, że nawet gdy będą kłopoty, to PGE i tak nie będzie robiło mu problemów z rozwiązaniem umowy.

Pan Marcin tak zrobił i wypowiedział “starą” umowę oraz podpisał nową – z PGE. Dzięki temu miał płacić mniej za prąd. Tak mu obiecano.

Jednak dotychczasowy dostawca poinformował pana Marcina, że jest on w błędzie i jeśli zrezygnuje z ich usług przed końcem 2019 roku, to będzie musiał płacić karę umowną.

Pan Marcin przestraszył się więc i poinformował PGE, że nie może być jeszcze ich klientem, bo nie chce płacić wysokiej kary. Jednocześnie poprosił PGE, aby jedynie przesunąć termin wejścia umowy w życie, bo mimo wszystko chce być wobec nich lojalny i uczciwy.

Pozostałe warunki umowy miały pozostać bez zmian.

Początkowo PGE zgodziła się. Strony miały jedynie dopiąć formalności, jednak z czasem kontakt z nimi był coraz trudniejszy. Czas mijał, a wobec pana Marcina zbliżał się termin zawarcia umowy na kolejny rok.

Wobec braku konkretnej odpowiedzi ze strony PGE, musiał znowu podpisać umowę z dotychczasowym dostawcą – na dużo gorszych warunkach, niż gdyby podpisał ją wcześniej.

Do zapłaty 40.000 zł

Nieoczekiwanie pan Marcin dostał z PGE wezwanie do zapłaty kary umownej. Na kwotę 40.000 zł. Mimo iż nie otrzymał od nich ani jednego dżula energii.

Pan Marcin zwrócił się do nas. Smutny i zrozpaczony. Napisaliśmy obszerne pismo do PGE – z wnioskiem o anulowanie kary oraz podpisanie nowej umowy – na kolejny rok. Nawet wieloletniej.

Po tym piśmie zadzwonił do mnie pracownik PGE – powiedział, że zgadzają się na takie rozwiązanie. Taką samą rozmowę odbył z panem Marcinem. Wyglądało, że wszystko się dobrze skończy już na tym etapie.

Nie doszło jednak do podpisania żadnego porozumienia. Jedynym dokumentem, jaki wówczas dostaliśmy był pozew. Wielki państwowy moloch, dla którego odpuścić 40.000 zł to jak splunąć – pozywa uczciwego przedsiębiorcę.

Analizując umowę – zapis dotyczący kary umownej oraz jej wysokości był jasny. Pomimo iż umowa była oczywiście napisana tak drobnym drukiem oraz tak skomplikowana, że ja sam miałem duże trudności, by się w niej połapać. Jednak rzeczywiście wynikała z niej właśnie taka wysokość kary umownej.

Jednak po drugiej stronie – pan Marcin nie zasłużył na to, aby ją płacić. Zachował się uczciwie do samego końca. W przeciwieństwie do PGE.

Wyrok sądu

Sprawę wygraliśmy. W całości. Najpierw przyznał nam rację sąd I instancji, a potem sąd apelacyjny. Bo oczywiście PGE musiała się odwołać, nie mogła popuścić uczciwemu hodowcy.

Pan Marcin nie musi nic płacić.

To nie jest jedyna taka sprawa, w której Dawid wygrywa z Goliatem. Na naszym koncie jest już wiele wygranych z wielkimi firmami, instytucjami, korporacjami. Naszą tajemnicą jest solidna praca.

Udostępnij
Przemysław Lech

Przemysław Lech

Adwokat, od 2012 roku specjalizuje się w problemach prawnych hodowców zwierząt. Zaufało mu już ponad 180 klientów. Prowadzi sprawy w całej Polsce.

Share This